Jak każdego ranka poszłam do łazienki. Zimne płytki, które dotykały moich bosych stóp i zmizerniała twarz odbijająca się w lustrze sprawiły, że znowu poczułam się tak jak tamtego dnia. Najchętniej zapomniałabym o całej sprawie. Tego dnia, kiedy szykowałam się na kolację z Krystianem, nie przypuszczałam, że wydarzy się coś takiego.
Moja krwisto czerwona sukienka i starannie ułożona fryzura. Tak wystrojona siedziałam naprzeciwko Krystiana w restauracji, gdy ten uklęknął przede mną i poprosił mnie o rękę. Potem zaproponował mi krótką przejażdżkę jego autem. Jechaliśmy drogą prowadzącą na Susz. On kierował, a ja wpatrywałam się przez szybę samochodu na padający dookoła śnieg. W tym roku zawitała do nas wyjątkowo piękna zima. Na drodze nie było żadnego innego samochodu poza naszym. Jechaliśmy spokojnie, gdy nagle poczułam mocne szarpnięcie i głuchy dźwięk. W pierwszej chwili myślałam, że to jakaś sarna lub inne zwierzę wybiegło nam na drogę i przypadkiem uderzyło w samochód. Krystian gwałtownie wysiadł z samochodu i przeszedł na jego przód. Ja zostałam w środku i patrzyłam na to, co robi. Coś mi nie pasowało w jego zachowaniu. Był zbyt nerwowy jak na kogoś kto właśnie potrącił dzikie zwierzę. Wysiadłam z samochodu obeszłam go dookoła i stanęłam za Krystianem. Zza jego pleców dojrzałam kobietę w kałuży krwi leżącą w świetle lamp samochodu. Krystian podszedł do niej, zbadał jej puls i cicho powiedział: „Nie żyje”. W pierwszej chwili myślałam, że się przesłyszałam jednak mój umysł dobitnie kazał mi wierzyć w jego słowa. W końcu Krystian był lekarzem. Wiedział jak prawidłowo zbadać czyjś puls. Nie mógł się mylić.
Stałam tam jak zaczarowana. Jedyne co byłam w stanie zrobić to zapytać:
– I co teraz?
– Musimy ukryć ciało.
To jedno zdanie zmieniło wszystko.
Zrozumiałam to co widziałam. Zabiliśmy człowieka. To co działo się później zatarło się w
mojej pamięci i wiem jedynie tyle, że wrzuciliśmy kobietę do Jezioraka. Krystian kazał mi nie panikować i zapomnieć o całej sprawie. Tylko jak mam o tym zapomnieć?
Od tamtego momentu minęły dwa tygodnie. W tym czasie na info Iława pojawiły się wzmianki o zaginięciu pewnej kobiety. Z zamieszczonego artykułu wynikało, że pracowała w iławskim szpitalu. Raz w radiu usłyszałam, jak ludzie mnożą hipotezy na temat jej zaginięcia.
– W ostatnim czasie dosyć głośno jest o zaginięciu młodej kobiety. Jak wiadomo zaginiona mieszkała w Iławie w województwie warmińsko-mazurskim i pracowała w miejskim szpitalu. Dostaliśmy od naszych słuchaczy wiadomości z teoriami o jej zaginięciu, za które bardzo dziękujemy. Parę z nich przedstawimy teraz Państwu.
– Według jednej z naszych słuchaczek ta kobieta po prostu wyjechała nikomu nic nie mówiąc o swoich planach.
– Optymistyczna teoria. Mamy jakieś inne sugestie?
– Tak, nasz słuchacz twierdzi, że została porwana. Na końcu swojej wiadomości dodaje, że pewnie za jakiś czas możemy się spodziewać żądania okupu.
– Szczerze nie wiem, czy któraś z tych teorii jest prawdziwa, ale oczywiście będziemy dla Was śledzić całą sprawę na bieżąco, więc zostańcie z nami.
Nie było jednak nic wspomniane o tym, aby znaleziono ciało lub kogoś podejrzewano. Ta myśl trochę mnie uspokoiła i pozwoliła wyrwać się z rozmyślań przed lustrem.
Doprowadziłam się do porządku i usiadłam w kuchni przy stole z kubkiem parującej jeszcze kawy. Jej intensywny zapach działał na mnie kojąco. Sprawił, że byłam w stanie włączyć telewizor w salonie. Nie miałam na celu oglądania czegoś konkretnego. Po prostu przeglądałam po kolei kanały w nadziei, że natknę się na coś ciekawego do obejrzenia.
Zatrzymałam się na porannych wiadomościach. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Na ekranie mojego telewizora pokazane było wybrzeże Jezioraka, a na nim policja, karetka i straż pożarna. Jedyne co zdołałam zarejestrować z oglądanych wiadomości to, że znaleźli ciało kobiety, którą przypadkiem zabiliśmy tamtego dnia.
Od razu chwyciłam za telefon.
Przez trzęsące się ze zdenerwowania ręce miałam problem z wykręceniem numeru do Krystiana. W końcu mi się udało. W zniecierpliwieniu czekałam aż odbierze. Po chwili w słuchawce odezwał się zaspany jeszcze głos.
– Halo?
– Krystian? Znaleźli ją! Widziałam w wiadomościach! Teraz na pewno się dowiedzą, że to nasza wina!
– Uspokój się. To, że znaleźli ciało nie oznacza, że od razu będą nas podejrzewać.
– No tak, ale co, jeśli jednak wpadną na jakiś trop, że to my? Przecież my skończymy w więzieniu!
– Nie pójdziemy do żadnego więzienia. Nie dopuszczę do tego. Może na razie wyjedźmy gdzieś na jakiś czas, przeczekajmy aż cała sprawa ucichnie i dopiero wtedy wrócimy do Iławy.
– No dobrze, ale gdzie niby mielibyśmy wyjechać?
– Moi rodzice mają domek letniskowy na wyspie. Może popłyniemy tam i pomieszkamy przez jakiś czas? Nikt nas nie będzie szukał. W pracy weźmiemy wolne, rodzinie i znajomym powiemy, że wyjeżdżamy wspólnie na małe wakacje. Wszystko będzie dobrze.
Zaskoczył mnie tą propozycją, mimo że wiedziałam o tym domku. Byliśmy tam w lipcu. Ojciec Krystiana jest lekarzem, a jego matka prawnikiem. Nic więc dziwnego, że mają domek letniskowy. W końcu kto bogatemu zabroni? Ostatecznie zgodziłam się na tę propozycję. I tak następnego dnia wyruszyliśmy na wyspę. Na szczęście nie było aż takich dużych mrozów, więc jezioro nie zamarzło. Wypłynęliśmy około południa następnego dnia. Kiedy dotarliśmy na Wielką Żuławę spacerkiem poszliśmy do domku. Był on nieco oddalony od reszty stojących na wyspie domków letniskowych. Kiedy powoli wędrowaliśmy ośnieżoną drogą przypomniała mi się ciekawa historia wyspy. Pamiętam jak moja babcia opowiadała mi o czasach, gdy kręcili na wyspie film „Gniazdo”. Mówiła, że na jego potrzeby wybudowano wczesno średniowieczny gród, który faktycznie kiedyś stał na wyspie.
Zaczęłam żałować, że nie było mi dane go zobaczyć na żywo. Moje rozmyślania przerwał widok budynku, do którego zmierzaliśmy.
Powiedzenie, że był to domek letniskowy było według mnie dużym niedomówieniem. Za wysokim kamiennym ogrodzeniem znajdował się ogromny ogród z najróżniejszymi roślinami. Zaczynając od pięknych róż, a kończąc na ogromnych hortensjach, ogród ciągnął się dookoła domu. Sam dom przypominał małą willę. Od zewnątrz ściany miał wyłożone ciemnym drewnem. Nad wodą była usypana mała plaża w sam raz do wygrzewania się w lato na słońcu. Wtedy oczywiście wszędzie leżał śnieg, jednak to wcale nie odejmowało temu miejscu uroku. Wręcz przeciwnie. Gdyby nie widok jeziora można by powiedzieć, że stoi on gdzieś w górach.
Weszliśmy do środka dosyć mocno zmarznięci. W sumie nic dziwnego, skoro według prognozy pogody na dworze były minus dwa stopnie. W domku było chłodno, ale Krystian od razu poszedł rozpalić w kominku na środku dużego salonu. Po chwili zrobiło się dużo cieplej. Rozpakowaliśmy się i zaczęliśmy swoje małe przymusowe wakacje. Dni mijały nam wolno i spokojnie. Nie docierały do nas żadne niepokojące informacje.
Pewnego pochmurnego dnia siedzieliśmy razem przed kominkiem. Po mojej głowie krążyły niespokojne myśli. Zastanawiałam się jak sprawy potoczą się dalej i co z nami będzie.
Ponownie powróciły do mnie wspomnienia z tamtego wieczoru. Krystian chyba widział, że coś mnie trapi, bo zapytał:
– O czym tak myślisz? Cały czas marszczysz brwi.
– Znowu przypomniał mi się tamten dzień.
– Nie myśl o tym.
– Nie mogę. Cały czas dręczą mnie wyrzuty sumienia. Nie ma dnia, żebym o tym nie myślała. A żeby tego było mało to co chwila zadaję sobie pytanie kim była ta kobieta. Nie znałeś jej może?
– Nie znałem. Skąd niby miałbym ją znać?
– Kiedyś mówili w radiu, że pracowała w szpitalu. Pomyślałam, że skoro ty też jesteś lekarzem to mogłeś ją znać.
– Nie znam jej. Nigdy wcześniej jej nie widziałem.
Wyglądał tak jakby mówił prawdę, jednak coś w jego zachowaniu mi nie pasowało. Nie byłam nawet w stanie powiedzieć było nie tak, ale po prostu naszły mnie ogromne wątpliwości. Ta rozmowa zamiast mnie uspokoić sprawiła, że poczułam się jeszcze bardziej spięta niż przedtem. Zawsze w takich momentach piję herbatę. Działa ona na mnie kojąco. Tak też zrobiłam tym razem.
– Idę sobie zaparzyć herbatę. Chcesz coś do picia?
– Możesz mi zrobić kawę?
Kiwnęłam głową, podniosłam się z kanapy i podreptałam do kuchni. Po paru minutach ostrożnie szłam z powrotem do salonu z parującymi napojami. Kiedy na moment spojrzałam przed siebie zauważyłam, że Krystian trzyma w ręku jakiś notes. Doczłapałam do kanapy z gorącymi kubkami w rękach. Podałam jeden z kawą Krystianowi, a sama usadowiłam się z drugim. Stwierdziliśmy, że obejrzymy sobie film. Po długiej dyskusji padło na „Kevina, samego w domu”. Film i ciepła herbata sprawiły, że zapomniałam o wszystkich zmartwieniach i stałam się strasznie śpiąca.
Zostawiłam Krystiana w salonie i poszłam się umyć. Wzięłam szybciutko prysznic i wróciłam jeszcze do salonu po koc, który tam wcześniej zostawiłam. Krystiana już nie było. Najwyraźniej poszedł już do siebie. Wzięłam koc z kanapy i już miałam iść do siebie, gdy moją uwagę przykuł leżący na półce notatnik. Kiedy przyjrzałam mu się bliżej zobaczyłam, że jest to notatnik Krystiana, który widziałam wcześniej, gdy szłam z herbatą. Gdybym go wcześniej nie widziała nie zwróciłabym na niego najmniejszej uwagi.
Nie mogłam się oprzeć ciekawości. Podeszłam do półki i wzięłam notatnik. Zanim go otworzyłam nasłuchiwałam chwilę czy Krystian akurat nie idzie. Nic nie usłyszałam, więc go otworzyłam i zaczęłam czytać.
20.12.2024 r.
Dzisiaj nadarzyła się idealna okazja, żeby odpłacić jej za to, co zrobiła Anastazji. Jechałem z Celiną po kolacji drogą na Susz. Tak po prostu chcieliśmy się wybrać na przejażdżkę. Nie sądziłem, że ona tam będzie. Zanim skręciłem w nią spojrzałem szybko na Celę, ale ona patrzyła za okno i chyba nawet jej nie widziała. Kto by pomyślał, że przyjdzie mi to tak łatwo. Jedyny minus, że wmieszałem w to Celinę, ale ona nie zdaje się niczego podejrzewać. Uważa, że to był wypadek. Lepiej dla niej, żeby tak pozostało.
04.01.2025 r.
Sytuacja nieco się skomplikowała. Zadzwoniła do mnie rano Celina. Słychać było, że jest zdenerwowana. Powiedziała, że w wiadomościach mówili o znalezieniu ciała. Zaproponowałem jej małe wakacje na wyspie. Na szczęście się zgodziła, choć nie brzmiała na spokojną. Nie mówiłem nikomu, gdzie ani na ile jedziemy.
10.01.2025 r.
Od kilku dni jesteśmy na wyspie. Nie dochodzą do nas żadne niepokojące informacje. Jednak mimo tego martwi mnie zachowanie Celiny. W ostatnim czasie jest bardzo nerwowa. Wydaje mi się, że ona zaczyna coś podejrzewać.
Na tym urwał się ostatni wpis. Pewnie jeszcze go nie dokończył. Siedziałam w dużym szoku. Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie przeczytałam. Krystian chciał ją zabić? Kim była ta kobieta? I co takiego ma wspólnego z Anastazją? Anastazja była młodszą siostrą Krystiana. Niestety była ciężko chora i zmarła w zeszłym roku. Nie rozumiałam w jaki sposób łączą się ze sobą te obie sprawy. Stwierdziłam, że pewnie zapisał coś w tamtym okresie w dzienniku. Przekartkowałam dziennik do daty, kiedy zmarła Anastazja, jednak w chwili, gdy dotarłam do właściwej strony na schodach prowadzących na piętro usłyszałam kroki. Zdecydowałam, że szybko przeczytam znaleziony wcześniej wpis.
23.03.2024 r.
Anastazja zmarła. Lekarze mówią, że nie mieli, jak jej uratować, ale ja wiem, że mogli. Jestem pewien, że to wina tej kobiety, która się nią zajmowała. Jako lekarz wiem, że ludzie w cięższym stanie zdrowia niż ona żyją o wiele dłużej. Dlaczego więc zmarła? Jak tylko nadarzy się okazja odpłacę jej tym co sprowadziła na Anastazję. Jak tylko będę mógł zabiję ją.
Od razu po przeczytaniu ostatniego słowa odłożyłam go na półkę. Jak się okazało zrobiłam to w ostatniej chwili, bo właśnie wtedy Krystian wszedł do salonu. Był w pełni ubrany jak do wyjścia. Kiedy się zbliżył zobaczyłam, że przez ramię ma zarzuconą broń.
– Idę trochę się przejść. Kto wie, może coś upoluję? – Krystian często lubił wychodzić na polowanie. Co prawda jest to nielegalne, ale jak to on powtarzał: „Na wyspie nikt tego nie kontroluje, więc hulaj dusza i rób co zapragniesz.”. W pierwszej chwili mnie zamroczyło i nie mogłam ogarnąć skąd wziął broń. Kiedy jednak powiedział, że wychodzi poczułam ogromną ulgę. Na tyle dużą, że zdołałam wydusić:
– Jasne, miłej zabawy.
Krystian wyszedł z domu, a ja zostałam sama w salonie z moimi własnymi uporczywymi myślami. Jak tylko byłam w stanie zerwałam się czym prędzej z miejsca i pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i wskoczyłam pod ciepłą kołdrę. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak wcześnie jeszcze było. Przez to, że była zima dni biegły inaczej.
Położyłam się spać, tak jak zamierzałam wcześniej, ale za żadne skarby nie byłam w stanie zasnąć. Moje myśli wróciły do ostatniego fragmentu, który przeczytałam szybciej niż jakikolwiek inny tekst w całym swoim życiu. Ten wpis odpowiedział na wszystkie pytania, które utrudniały mi złożenie całej historii w logiczną całość. Sprawił również, że uświadomiłam sobie coś bardzo ważnego. W tej chwili byłam na jednej wyspie z prawdziwym mordercą. A także, że zabił tę kobietę, bo osądzał ją o śmierć swojej siostry.
Zaczęły mnie nękać różne wizje tego co się może teraz stać.
A co, jeżeli on teraz będzie próbował mnie zabić? To jest morderca, więc mogę się spodziewać po nim dosłownie wszystkiego. Wtedy dotarło do mnie, że nie mogę tak tego zostawić i czekać na cud. Oczywiście nie chciałam mu robić krzywdy, ale zrozumiałam, że nie mam innego wyjścia. Skoro Krystian to jedyna osoba, która wie o moim udziale w całej sprawie to muszę go uciszyć.
W nocy prawie w ogóle nie spałam. Dużo myślałam o tym co odkryłam i co postanowiłam. Rano miałam gotowy plan działania. Przed południem poszłam do małego gabinetu na piętrze, żeby na komputerze napisać list pożegnalny w imieniu Krystiana.
Iława, 11.01.2025 r.
Drodzy rodzice,
Przepraszam, że sprawiałem Wam tyle kłopotów (i że dalej sprawiam). Nie chciałem, żeby to się tak skończyło, ale nie mam już siły. Nieustannie nękają mnie ogromne wyrzuty sumienia.
W tym liście chciałem Wam wyjaśnić, dlaczego to zrobiłem. Wam, całej reszcie rodziny i Celinie. Zrobiłem to, bo jak wcześniej wspomniałem mam ogromne wyrzuty sumienia. Nie dają mi one spokoju. Chodzi o to, że to ja zabiłem tę kobietę. Ja ją zabiłem i wrzuciłem do jeziora. Chciałem pozbyć się dowodów. Zrobiłem to naumyślnie. Chciałem jej odpłacić za to co zrobiła Anastazji. Jestem pewien, że gdyby nie ona, Anastazja dalej by żyła.
Czasu już nie cofnę. Nie przywrócę jej życia. Sam nie jestem w stanie z tym żyć.
Z żalem w sercu,
Krystian
Wydrukowałam list i włożyłam do białej koperty. Już miałam wyłączyć komputer, gdy na pulpicie dostrzegłam pewien plik. Wydał on mi się bardzo dziwny za względu na nazwę. Były to przypadkowe literki. Z ciekawości otworzyłam go. To co zobaczyłam było nie wyobrażalne. Na ekranie komputera był list pożegnalny napisany w moim imieniu! To utwierdziło mnie w przekonaniu, że muszę działać jak najszybciej.
Około czternastej zeszłam na dół.
Zaproponowałam Krystianowi krótki spacer. Poszliśmy na niedawno wybudowaną wieżę widokową. Weszliśmy po schodkach na samą górę, oparliśmy się o barierki i zatopiliśmy w pięknym widoku Jezioraka z Iławą w tle. Widok z tej wieży oddawał wszystko co najpiękniejsze w naszym mieście. Średniowieczny kościół, jezioro i piękne plaże.
Od razu się opamiętałam. Nie przyszłam tutaj, żeby podziwiać widoki. Odepchnęłam się od barierki i przeszłam na drugą stronę wieży. Krystian na szczęście nie poszedł w moje ślady. Stał teraz do mnie tyłem. Zanim cokolwiek zrobiłam chciałam usłyszeć od niego potwierdzenie tego co znalazłam. Zapytałam wprost:
– Krystian, czy ty naumyślnie potrąciłeś tę kobietę?
Na te słowa powoli odwrócił się do mnie przodem i powiedział:
– Za dużo wiesz Celino.
W tym momencie nie miałam już żadnych wątpliwości. Podbiegłam do niego i całą siłą jaką tylko miałam w sobie wypchnęłam go przez barierkę. Zeszłam na trzęsących się nogach na dół wieży. Spojrzałam na efekt mojego dzieła.
Ostatnie, co zrobiłam, to włożyłam do kurtki Krystiana wcześniej przygotowany list. Wróciłam do domu, spakowałam swoje rzeczy i dokładnie posprzątałam.
Wróciłam do miasta. Rodzice Krystiana dzwonili do mnie czy nie wiem, gdzie on się podziewa. Powiedziałam, że nie wiem. Zaskoczyło mnie to z jaką łatwością przyszło mi okłamanie ich. Zgłosili jego zaginięcie na policję. Znaleźli go dopiero po jakimś tygodniu, gdy jacyś przyjezdni udali się na wieżę widokową na wyspie. Wszyscy uznali sprawę morderstwa tej kobiety za zakończoną, a śmierć Krystiana za skutek opisanych w liście wyrzutów sumienia. Na jego pogrzebie nie uroniłam nawet jednej łzy. Nie czułam smutku ani przygnębienia czy poczucia winy.
Czułam się szczęśliwa i wolna.
*Opowiadanie powstało na warsztatach literackich realizowanych dzięki stypendium artystycznemu Marszałka Województwa Warmińsko – Mazurskiego.